sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 3

 Siedzę w klasie i czekam na Louisa. Znowu nie było go na historii. Ja wiem że tego nie lubi ale on musi zdać ten rok. Ostatni rok nauki .
- Wzywała pani.
- siadaj - pokazuję na krzesło. - Historia jest przedmiotem takim samym jak inne. I się na nią uczęszcza .
- Ale głupotą jest marnować czas na przedmiot którego i tak nie zaliczę.
- Zaliczysz. Nie jest taki trudny. To ostatni rok. Matura i koniec. - pochylam się nad biurkiem.- Może warto.
- Nie zaliczę. Brakuje mi długich nóg ładnej spódniczki i wysokich obcasów.
- Porozmawiam z Liamem.
- Tak i pożegna się pani z praca jak nasz wychowawca. No chyba że wskoczy mu pani do łóżka. Będzie tak samo przychylny jak przy wystawianiu ocen.
- Nie przeginaj Lou. - proszę go.
- Każdy to wie jak pan Payne wystawia oceny. Tylko nikt nic nie mówi.
- Dobrze ale ją nie mam zamiaru nikomu do łóżka wskakiwać. Proszę cię chodź na te lekcje.
- Jasne i będę patrzeć jak podnieca się na widok moich koleżanek. Prędzej obije mu gębę.
- Naprawdę muszę z nim pogadać. - dzwoni dzwonek. - Siadaj do ławki. - mówię i wchodzi moja klasa. Rozdaję im sprawdziany. Harry się spóźnia i przechodzi obok mnie celowo dotykając mojego ciała. Jezu... Muszę zacząć nosić habit.
- Siadaj człowieku i mnie nie denerwuj - opieram się o biurko przeczesując włosy.
- Oczywiście proszę pani.
Czekam aż napiszą. Oddają mi sprawdziany pod sam koniec lekcji. Wkładam je do teczki i dzwoni dzwonek. Żegnają się opuszczając klasę.
- Chciałbym porozmawiać z panią o mojej pracy- mówi Harry stając na przeciwko mnie.
- Słucham.
- Uważam, że powinienem dostać lepszą ocenę.- niby przez przypadek dotyka mojej ręki.
- Ale ja tak nie uważam. Następnym razem musisz znacznie się postarać. - zakładam ręce na klatkę .
- może bym jednak panią przekonał
- Nie Harry. Chodź na przerwę. - mówię stanowczo i otwieram drzwi. Chłopak przewraca oczami.
- No tak tylko niektórzy mają u pani względy.
- O czym ty mówisz?
- O niczym proszę panią.
- Posłuchaj, nikt nie ma u mnie żadnych względów.
- Tak a Tomlinson nagle tak pilnie się uczy.- Prycham rozbawiona.
- Posłuchaj, nie jestem waszą koleżanką jasne? Może kadra nauczycieli sypia z uczniami żeby stawiać im lepsze oceny, ale ja nie. - taka prawda. Nie stawiam przez to ocen lepszych Louisowi. Po prostu mu pomagam.
- Tak oczywiście.- Co raz bardziej wkurwia mnie ta szkole
- Nie będę tolerować twoich sugestii - warczę i idę do pokoju nauczycielskiego. Dosiada się do mnie Liam.
- Miałam z tobą porozmawiać. - patrzę na niego. - jak to jest z zaliczeniami u ciebie?
- Sprawdziany, kartkówki czasem pracę dodatkowe
- To czemu dziewczyny mają lepsze oceny?
- Bo są mądrzejsze.
- Chyba ładniejsze.
- Sugerujesz coś
- Chciałabym aby chłopcy mieli takie same szanse co dziewczyny - mówię i wychodzę z pokoju.
Cały dzień jestem zdenerwowana i normalnie mam ochotę skakać z radości gdy idę do auta. Jadę do siebie. Za godzinę ma przyjść Louis. Przebieram się i wyjmuję materiały. Ktoś puka do drzwi.
- Otwarte - mówię zahaczając o nóżkę fotela. - Szlag. - rozcieram piszczel.
- Niezdara z ciebie.
- uświadomiłam sobie już dawno.
- Siniak będzie.
- Ughh... Chodź - wskazuję na sofę.
- Słaby ten twój humorek dzisiaj.
- Bo mnie wszystko dzisiaj drażni. Twój kolega mnie z równowagi wyprowadził.
- A Harry już tak ma.  Wkurwia każdą kobietę.- Wypuszczam powietrze z ust.
- Doobra...Od czego chcesz zacząć?
- Od tego- całuje mnie lekko w usta. Uśmiecham się oddając pocałunek.
- Okay, mam lepszy humorek.
- To dobrze.- Teraz to ja go całuję przyciągając za kark. Oddaje moje pocałunki. W końcu się odrywam. Zaczynamy naukę. Coraz lepiej z jego wiedzą.
- Poczytaj to - daję mu materiał. - Zrobię kolację - idę do kuchni i zaczynam gotować. Jak wracam grzecznie siedzi i czyta - Pilny uczeń - śmieję się stawiając talerze na stół.
- Staram się. Wymagająca nauczycielka.
- Zdecydowanie. Chodź.- Siadamy przy stole. Louis je z apetytem. Ciekawi mnie gdzie są jego rodzice. Nie chcę go urazić tym pytaniem. Nie wiem czy mam zaczynać temat
- Czuję się jak eksponat muzealny.- Uśmiecham się delikatnie.
- Ty też?
- szczególnie jak mi się tak przeglądasz.
- Ja mam tak w szkole.
- To wytłumaczalne, każda z nauczycielek nie dorównuje ci wyglądem.- Prycham rozbawiona tym.
- Powiesz mi coś o swoich rodzicach?
- Są daleko i nie interesują się mną.
- To ...przykre.
- nie pasuje do ich świata, więc wysyłają mi czeki- Wzdycham cicho.
- Nie będę ich oceniać, jednak nie na tym polega rodzicielstwo.
- dla nich tak. Przynajmniej nie prawią mi morałów
- Ale jednak to nie tak powinno być
- Ja z nich przykładu brać nie będę
- Zostaniesz dzisiaj?
- Jeśli chcesz.
- Chcę - zapewniam go z uśmiechem. Wstaję zaczynając sprzątać.
- Daj pomogę ci.
Sprzątamy więc razem. Potem prowadzę go do łazienki. Całuję chłopaka wu sta. Obejmuje mnie w tali i oddaje pocałunki. Smakuję jego idealnych ust zdejmując mu koszulkę.
- Nie lubię jak rozmawiasz z panem Paynem. Jeszcze bardziej mam ochotę mu coś zrobić.
- Jesteś zazdrosny.
- Tak . Cholernie
- nie masz o co. - zapewniam go i zdejmuję swoją bluzkę.
- Mam- mówi całując mnie po szyi.- Jestem tylko zwykłym uczniem sprawiającym problemy. Ze mną musisz się ukrywać. Nie wezmę cię na prawdziwą randkę do kina, czy na kolację, a on może
- Ale ja go nie chcę. - mruczę. - Chcę tego ucznia który doprowadza mnie do białej gorączki w dosłownym znaczeniu tego słowa
- To dobrze.- Przyciska mnie do zimnej ściany. Uśmiecham się rozpinając pasek jego spodni. Odkręca wodę prysznica. Najpierw leci zimna i moczy nasze ubrania.
- Wariat - śmieję się.
- Muszę się z panią zgodzić.
Przesuwam rękoma po jego klatce. Teraz to ja całuję go po szyi. Rozpina moje jeansy i sprawnie zsuwa je z moich nóg. Zdejmuje też swoje spodnie. Ciągle jestem przyparta do ściany tylko już w samej bieliźnie i czuję jak na mnie napiera. O Boże... Tak bardzo tego chcę.  Zsuwam jego bokserki. Pozbawia mnie mokrej bielizny. Całuje zachłannie w usta. Jeżdżę dłońmi po jego plecach. znów zostawiam paznokciami ślady. Brakuję mi powietrza, więc odrywam się od jego cudownych warg. Patrzę w jego niebieskie oczy.
- Są piękne
- Twoje również. - Palcami obrysowuje kontur moich oczu, później ust.  Rozwieram wargi a oczy przymykam. Oplatam jego pas nogami. Czuję jak powoli we mnie wchodzi.
- Ah... - wymyka mi się z ust jęk przyjemności. Robi to powoli i delikatnie. Dlatego to jest takie przyjemne.  Dlaczego dla niego łamię wszystkie zasady? Oddaję się tej cudownej przyjemności. Dochodzę równo z nim. Mój głos rozchodzi się jeszcze długo po łazience, ale w końcu wyrównuję oddech. Nie mogę ustać na nogach. Trzyma mnie w swoich ramionach. Wtulam się w jego tors jak dziecko. Bierze mnie na ręce i niesie do sypialni. Leżę na łóżku, kiedy ktoś puka.
- Chyba ty powinnaś otworzyć. To pan Payne- mówi Louis. Podnoszę się i ubieram. Całuję chłopaka w usta i idę do holu otwierając drzwi.
- Tak?
- Chciałem wyciągnąć cię do kina
- Poważnie? Szkoda bo ja właśnie zaraz będę wychodzić.
- A nie, no jasne. Może następnym razem.
- Dzięki za zaproszenie. Po prostu akurat mam randkę.
- Nie no oczywiście. - Żegna się ze mną i wychodzi.  Wracam do Louisa. Obejmuje mnie w tali.
- To z kim ta randka?
- Z przystojnym niebieskookim brunetem. - muskam jego usta.
- Szczęściarz niego.- Trzymam go za szyję i uśmiecham się. Co on ze mną robi… Całuje mnie lekko w usta.
- Chodź - kładziemy się na łóżku i oglądamy Titanica bo leci. Wtulam się w niego i płaczę. Zawsze ten film tak nam nie działa. Louis ociera moje łzy chusteczką.  Pociągam nosem i dochodzę do siebie.
- Okay, przewinię do tyłu będą żyć. Tak myślę gdy oglądam inne filmy. Ale to się stało naprawdę i nie da się nie płakać.
- Tak kochanie- całuje mnie w głowę.- Ale to już się stało i czasu nie dasz radę cofnąć.
- Wiem - przytulam się bardziej. Przejeżdża dłonią po moich plecach.
- Lou? - podnoszę głowę.
- Tak
- czy między nami jest tylko seks?
- Nie chcę tylko seksu.
- Ja też tego nie chcę.
- To co jest między nami?- pyta odgarniając mi włosy z twarzy,
- Odpowiem ci tak. W szkole wariuję jak mam siedzieć na lekcji i udawać, że jesteś tylko uczniem. Denerwuję się gdy idziesz na wagary bo ... jest dużo fajnych dziewczyn w twoim wieku. Ciągle o tobie myślę
- Nie chodzę na wagary, aby sypiać z dziewczynami. Nie sypiam z nikim oprócz ciebie. - Dzięki tym słowo zrobiło mi się cieplej na sercu.
- Ale ja nie mówię o sypianiu.
- Nie ma nikogo innego w moim życiu. Na serio.
- Więc co chcesz aby było? - przesuwam palcami po licznych jego tatuażach
- Chcę ciebie. - Całuję go czule w usta i otwieram oczy.
- A ja ciebie.= Uśmiecha się do mnie.  Ziewam cicho i przecieram oczy.
- Zmęczona?
- Tak trochę.
- To idziemy spać.- Okrywa nas kołdrą.
- Dobranoc Lou - mruczę kładąc głowę na jego klatkę. Tuli mnie do siebie. Oboje zasypiamy.

9 komentarzy: