Reszta wycieczki mija bardzo miło. Nie ma problemów. Wychodzę od lekarza załamana. Trzeci miesiąc.. Jak niby mam powiedzieć dla Louisa. Przecież on ma szkołę. Nie może być ojcem. Siadam w samochodzie i zaczynam płakać. Zakrywam twarz dłońmi. Nie powiem mu. Nie wiem co zrobię. Jadę od razu do szkoły trochę się spóźniając na lekcje.
- Przepraszam - mówię wchodząc. Zaznam lekcję. Nie mogę się na niczym skupi Mylę się co chwila. Mówię co nie trzeba. Zrezygnowana opieram głowę na rękach i nastaje cisza.
- Macie wolny czas do końca lekcji - mówię cicho. Wychodzę z sali bo jest mi nie dobrze. Idę do najbliższej łazienki i wymiotuję śniadanie.
- Annie?- słyszę Louisa.
- Wracaj do klasy.- mówię cicho
- Powiedz co się dzieje
- Źle się czuję.- Patrzę w jego oczy.
- Czy ty...?- Odwracam się i wymiotuję.
- Który miesiąc?
- Trzeci...
- Damy rade.- Patrzę na niego w szoku.
- CO? Akceptujesz to?
- Jestem tak samo odpowiedzialny
- Możesz zawsze się do tego nie przyznać - płuczę usta. - Wiem, że jesteś młody..
- Ale cię kocham.
- Louis to będzie cholernie trudne. Przepraszam. Widocznie kiedyś zapomniałam o tabletkach - zamykam łazienkę i wtulam się w niego.
- Przestań.- Całuje mnie w głowę.- W końcu na coś przydadzą mi się pieniądze rodziców.
Biorę jego dłoń i z obawą patrząc mu w oczy kładę ją na swój brzuch. Uśmiecha się lekko.
- Proszę, wróć na lekcję.
- Dobrze.- Całuje mnie w głowę. Wychodzi. Ja wracam pod koniec. Wypuszczam ich z klasy Nie wiem jak sobie poradzimy. To jakaś masakra. Bez dziecka byłoby łatwiej Teraz wszystko się wyda Chociaż może nie... Nikt nie musi wiedzieć że to Lou. A jak urodzę to skończy się szkoła Biorę swoje rzeczy i wychodzę z sali. Idę do pokoju nauczycielskiego. Jestem mało skupiona a mam dzisiaj bardzo dużo lekcji. Wracam do domu wieczorem. Louis czeka na mnie w mieszkaniu.
- Hej - zdejmuję kurtkę.
- Hej. Chciałem po rozmawiać.- Przytulam się do niego.
- O czym?
- Moi rodzice chcą żebym przeniósł się do prywatnej szkoły
- Louis? - patrzę mu w oczy. - Zrobisz jak uważasz.
- Nie wyjadę.
- Ale ja cie nie chcę zatrzymywać na siłę
- Ale ja nie chcę nigdzie wyjeżdżać.- Stoję tak wtulona w jego klatkę. Jestem zmęczona. I głodna. Okropnie.
- Zrobiłem obiad.
- Mówiłam ci już że jesteś cudowny?
- Coś tam napomknęłaś.
- Wspaniały - całuję go. - To jeszcze raz. Tak w normalnych okolicznościach. Będziesz tatą.
- Super.
- Trochę dziwnie to słyszeć w wieku 18 lat co?
- Prawie 19 lat.
- Naprawdę przepraszam - idę do kuchni.
- Nie masz za co.
- Mam .za problem.
- To nie jest problem. Chyba, że ty tak uważasz.
- Nie.
- To dlaczego dla mnie miałoby być problemem.
- bo ty dopiero żyć zaczynasz
- Nie będziecie przeszkadzać mi w życiu.
- Kochasz nas?
- Kocham. Bardzo kocham.- Uśmiecham się i podaję nam obiad. Louis zaczyna mnie karmić. Śmieję się. On jest słodki.
- Muszę wracać do domu.
- Musisz? - robi ni się przykro ale to hormony .
- Tak. Bo zalewam sąsiada i właściciel chce wypowiedzieć mi umowę.
- A jak już ci wypowie to zamieszkasz ze mną.
- Tak. Ciebie wyrzucą z pracy, a mnie ze szkoły.
- Więc to ja jestem problemem. Doszliśmy do wniosku. Kocham cię i przykro mi że mamy same kłopoty.
- Przestań. To nie jest twoja wina- Wstaję markotna. Chciałabym Louisa ciągle obok. Idę do sypialni gdy robi mi się słabo.
- Pieprzyć mieszkanie.- Kładzie się obok mnie.
- Nie. Idź Lou. To normalne w ciąży - uspokajam go.
- Wolę się nie martwić, więc tu zostanę.
- Mieszkanie jest ważne.
- Najwyżej mnie przygarniesz.
- Jesteś taki uparty.
- Tak. Przyszykuj się że nasze dziecko też będzie
- O matko. Słyszysz maleństwo? Dom wariatów.
- Tak, a jak poznasz moich rodziców i młodszą siostrę to przyda ci się psychiatra.- Zaczynam się śmiać. Całuję go w usta z uśmiechem.
- A myśleli, że wcześniej zaliczę wpadkę.
- Co to jakieś zakłady?
- Tak. Jestem czarną owcą.- Całuje mnie w usta.- Ale moje siostrzyczka cię pokocha.
- Poważnie chcesz przedstawić mnie rodzinie ?
- Tak.
- Też bym chciała..
- Nigdy ich nie szukałaś?
- Oddali mnie. Czemu mam się nimi interesować?
- Może zrobili to z jakiegoś powodu.
- Nie wiem. Naprawdę.- siadam i zaczynam pisać im sprawdzian .
- Poszukajmy ich.
- Co?
- Znajdziemy ich.
- My? Pomożesz mi?
- Tak. -Uśmiecham się.
- Dobra. - zgadzam się i wracam do pracy.
- Trudny będzie ten sprawdzian?
- Trochę..
- Czyli trzeba będzie się uczyć.
- Będzie.
- Nie odpuścisz nam?- Odwracam głowę w jego stronę.
- Jestem w ciąży. Jestem wredna .
- Nawet jakby cię bardzo ładnie poprosił.
- Musiałbyś bardzo ładnie.
- Ja się postaram.- Zabiera mi moją kartkę i długopis. Odkłada je na szafkę nocną. Delikatnie całuje mnie po szyi. Uśmiecham się zagryzając wargę. Układa mnie na poduszkach, Obejmuję nogami jego pas. Wsuwam palce we włosy chłopaka. Powoli rozpina guziki mojej koszuli. Drażni się ze mną. Co guzik do pocałunek na mojej klatce. Oddycham przez usta. Składa kolejny pocałunek na moim brzuchu tuż nad krańcem moich jeansów. Zagryzam wargę. Rozpina guzik. Powoli ściąga ze mnie spodnie całując jednocześnie moje nogi. Troszkę się wiercę. Łaskocze mnie to.
- Spokojnie... Bo ja się muszę bardzo postarać.
- Oj tak...- Rzuca moje spodnie na podłogę i zaczyna całować moją drugą nogę. To takie niewinne a bardzo przyjemne. Wiercę się pod nim. Urządza sobie taką samą wędrówkę ściągając ze mnie bieliznę.
- Teraz się znęcasz.
- Nie, raczej smakuję każdy milimetr twojego ciała.
- Które z dnia na dzień jest grubsze
- Będę miał więcej do całowania. Miła perspektywa.- Zanim jego usta znowu znajdują się na moim ciele, ktoś nam przerywa.
- Ughh..- zakładam szlafrok i idę otworzyć. Nie... Jeszcze Liama mi brakuje do szczęścia. Od razu pobladłam. - Od razu mówię że jestem chora- kaszlę.
- Tak? A znajdziemy u ciebie pana Tomlinsona.
- Nie. Co ty chcesz?
- Wiemy od jednego z uczniów, że łączą was relacje inne niż powinny'
- Ha słucham? No wiesz różne chodzą plotki. Ty zaliczasz przez łóżko.
- Mówimy o tobie. - Patrzy na mnie uważnie. - Pan Tomlinson niech zacznie uważać.
- Bo co mi zrobisz?- Louis wychodzi z mojej spinali.- Mam powiedzieć dla dyrektora którą z dziewczyn zmusiłeś?
- Louis. - teraz jestem w szoku. Nie wiem co mam zrobić.
- Panie Payne doskonale wiem, że część dziewczyn była zmuszona. Nie poszedł bym do dyrektora, tylko na policję. Lizzy na pewno by zeznała. Specjalnie przeniosła się do innej grupy by na pana nie patrzeć.
- Romans z uczniem jest karalny - Liam nie ma argumentów. Ja nikogo nie wykorzystuję.
- Jaki romans? Proszę pana ja tylko uczę się do poprawki z literatury. - Louis uśmiecha się szperko.- Komu uwierzy pan dyrektor, dla ucznia którego rodzice płacą durze pieniądze na szkołę czy dla nauczyciela, którego można zastąpić?
- Przeszkadzasz nam. Muszę go uczyć.
- To jeszcze nie koniec.
- Nie wiem co sobie ubzdurałeś.
- Do widzenia.- Zamykam za nim drzwi i przytulam się do Louisa.
- Boję się.
- Nie masz czego. - Całuje mnie w głowę.- Zrobisz coś dla mnie?
- Co takiego?
- Złóż jutro wymówienie.
- Co? Dlaczego?
- Dlatego, że cię stąd zabiorę.
- Jak? Chodzisz do szkoły. Ja zarabiam .
- Szkołę mogę skończyć gdzieś indziej. Powiedzmy, że stęskniłem się za siostrą.
- Ale ja muszę pracować.
- Zaufaj mi.
- Nie mam pieniędzy..
- Ale ja je mam.
- Nie możesz na mnie płacić.
- Mogę. I nie zabraniam ci pracować, tylko nie w tym miejscu
- Ale to będzie podejrzane i mogą mnie ścigać w kuratorium.
- Nie zrobią tego.
- Do końca miesiąca będę musiała po wypowiedzeniu pracować
- Ale tylko do końca miesiąca
- Tak. Więc zdążę zrobić sprawdzian.
- No. Najwyżej się muszę nauczyć
- Wracamy do łóżka? - zamykam drzwi na zamek
- Chyba nie mam ochoty na seks.
- Ale ja nie o tym mówię. - śmieje się. - Po prostu chcę się położyć.
- To chodźmy.- Kładziemy się do łóżka. Przytulam się do niego. Głaszczę mnie po głowie.
- powiesz mi jak by pan payne będzie ci groził.
- Ale po co?
- Ponieważ gdy widzę go z tobą, to zaraz przypomina mi się zapłakaną Lizzy.
- Co on jej zrobił.
- Powiedział, że jak się z nim nie prześpi to nie zaliczy roku. Jej rodzice są bardzo wymagający. Miałaby piekło w domu.
- O Boże... To jest obrzydliwe.
- Tak. Harry i ja mu nie podarowaliśmy. Dlatego nie pojawiamy się na hisotrii.
- teraz wszystko rozumiem. Raz tylko się do mnie dobierał. Gdy miałeś wf a ja okienko
- Zabije go. I po problemie.
- Przestań. - wtulam się .
- Mam go serdecznie dość.
- Ja też.
- Ale zanim wyjadę, zrobię mu piekło z życia.
- Ty mówisz poważnie.
- Jak najbardziej.
- Źle się czuję - boli mnie brzuch.
- Mam wezwać lekarze?
- Nie ...
- Na pewno skarbie?- Kiwam głową. Zaczynam masować brzuch. Delikatnie całuje mnie w głowę. - To może na święta pojedziemy do moich rodziców.
- A jak nie chcą mnie poznawać?
- Nie są aż tacy źli. Polubią cię, zawsze chcieli mądrej synowej.
- Ah....- ziewam
- A Lottie oszaleje na twoim punkcie.
- Chcę ją poznać.
- Ona ciebie też.- Uśmiecham się głaszcząc jego policzek
- Śpij, skarbie.
- Kocham cię kochanie. - mówię.
- Ja ciebie też- Zamykam oczy i Zasypiam.
- Przepraszam - mówię wchodząc. Zaznam lekcję. Nie mogę się na niczym skupi Mylę się co chwila. Mówię co nie trzeba. Zrezygnowana opieram głowę na rękach i nastaje cisza.
- Macie wolny czas do końca lekcji - mówię cicho. Wychodzę z sali bo jest mi nie dobrze. Idę do najbliższej łazienki i wymiotuję śniadanie.
- Annie?- słyszę Louisa.
- Wracaj do klasy.- mówię cicho
- Powiedz co się dzieje
- Źle się czuję.- Patrzę w jego oczy.
- Czy ty...?- Odwracam się i wymiotuję.
- Który miesiąc?
- Trzeci...
- Damy rade.- Patrzę na niego w szoku.
- CO? Akceptujesz to?
- Jestem tak samo odpowiedzialny
- Możesz zawsze się do tego nie przyznać - płuczę usta. - Wiem, że jesteś młody..
- Ale cię kocham.
- Louis to będzie cholernie trudne. Przepraszam. Widocznie kiedyś zapomniałam o tabletkach - zamykam łazienkę i wtulam się w niego.
- Przestań.- Całuje mnie w głowę.- W końcu na coś przydadzą mi się pieniądze rodziców.
Biorę jego dłoń i z obawą patrząc mu w oczy kładę ją na swój brzuch. Uśmiecha się lekko.
- Proszę, wróć na lekcję.
- Dobrze.- Całuje mnie w głowę. Wychodzi. Ja wracam pod koniec. Wypuszczam ich z klasy Nie wiem jak sobie poradzimy. To jakaś masakra. Bez dziecka byłoby łatwiej Teraz wszystko się wyda Chociaż może nie... Nikt nie musi wiedzieć że to Lou. A jak urodzę to skończy się szkoła Biorę swoje rzeczy i wychodzę z sali. Idę do pokoju nauczycielskiego. Jestem mało skupiona a mam dzisiaj bardzo dużo lekcji. Wracam do domu wieczorem. Louis czeka na mnie w mieszkaniu.
- Hej - zdejmuję kurtkę.
- Hej. Chciałem po rozmawiać.- Przytulam się do niego.
- O czym?
- Moi rodzice chcą żebym przeniósł się do prywatnej szkoły
- Louis? - patrzę mu w oczy. - Zrobisz jak uważasz.
- Nie wyjadę.
- Ale ja cie nie chcę zatrzymywać na siłę
- Ale ja nie chcę nigdzie wyjeżdżać.- Stoję tak wtulona w jego klatkę. Jestem zmęczona. I głodna. Okropnie.
- Zrobiłem obiad.
- Mówiłam ci już że jesteś cudowny?
- Coś tam napomknęłaś.
- Wspaniały - całuję go. - To jeszcze raz. Tak w normalnych okolicznościach. Będziesz tatą.
- Super.
- Trochę dziwnie to słyszeć w wieku 18 lat co?
- Prawie 19 lat.
- Naprawdę przepraszam - idę do kuchni.
- Nie masz za co.
- Mam .za problem.
- To nie jest problem. Chyba, że ty tak uważasz.
- Nie.
- To dlaczego dla mnie miałoby być problemem.
- bo ty dopiero żyć zaczynasz
- Nie będziecie przeszkadzać mi w życiu.
- Kochasz nas?
- Kocham. Bardzo kocham.- Uśmiecham się i podaję nam obiad. Louis zaczyna mnie karmić. Śmieję się. On jest słodki.
- Muszę wracać do domu.
- Musisz? - robi ni się przykro ale to hormony .
- Tak. Bo zalewam sąsiada i właściciel chce wypowiedzieć mi umowę.
- A jak już ci wypowie to zamieszkasz ze mną.
- Tak. Ciebie wyrzucą z pracy, a mnie ze szkoły.
- Więc to ja jestem problemem. Doszliśmy do wniosku. Kocham cię i przykro mi że mamy same kłopoty.
- Przestań. To nie jest twoja wina- Wstaję markotna. Chciałabym Louisa ciągle obok. Idę do sypialni gdy robi mi się słabo.
- Pieprzyć mieszkanie.- Kładzie się obok mnie.
- Nie. Idź Lou. To normalne w ciąży - uspokajam go.
- Wolę się nie martwić, więc tu zostanę.
- Mieszkanie jest ważne.
- Najwyżej mnie przygarniesz.
- Jesteś taki uparty.
- Tak. Przyszykuj się że nasze dziecko też będzie
- O matko. Słyszysz maleństwo? Dom wariatów.
- Tak, a jak poznasz moich rodziców i młodszą siostrę to przyda ci się psychiatra.- Zaczynam się śmiać. Całuję go w usta z uśmiechem.
- A myśleli, że wcześniej zaliczę wpadkę.
- Co to jakieś zakłady?
- Tak. Jestem czarną owcą.- Całuje mnie w usta.- Ale moje siostrzyczka cię pokocha.
- Poważnie chcesz przedstawić mnie rodzinie ?
- Tak.
- Też bym chciała..
- Nigdy ich nie szukałaś?
- Oddali mnie. Czemu mam się nimi interesować?
- Może zrobili to z jakiegoś powodu.
- Nie wiem. Naprawdę.- siadam i zaczynam pisać im sprawdzian .
- Poszukajmy ich.
- Co?
- Znajdziemy ich.
- My? Pomożesz mi?
- Tak. -Uśmiecham się.
- Dobra. - zgadzam się i wracam do pracy.
- Trudny będzie ten sprawdzian?
- Trochę..
- Czyli trzeba będzie się uczyć.
- Będzie.
- Nie odpuścisz nam?- Odwracam głowę w jego stronę.
- Jestem w ciąży. Jestem wredna .
- Nawet jakby cię bardzo ładnie poprosił.
- Musiałbyś bardzo ładnie.
- Ja się postaram.- Zabiera mi moją kartkę i długopis. Odkłada je na szafkę nocną. Delikatnie całuje mnie po szyi. Uśmiecham się zagryzając wargę. Układa mnie na poduszkach, Obejmuję nogami jego pas. Wsuwam palce we włosy chłopaka. Powoli rozpina guziki mojej koszuli. Drażni się ze mną. Co guzik do pocałunek na mojej klatce. Oddycham przez usta. Składa kolejny pocałunek na moim brzuchu tuż nad krańcem moich jeansów. Zagryzam wargę. Rozpina guzik. Powoli ściąga ze mnie spodnie całując jednocześnie moje nogi. Troszkę się wiercę. Łaskocze mnie to.
- Spokojnie... Bo ja się muszę bardzo postarać.
- Oj tak...- Rzuca moje spodnie na podłogę i zaczyna całować moją drugą nogę. To takie niewinne a bardzo przyjemne. Wiercę się pod nim. Urządza sobie taką samą wędrówkę ściągając ze mnie bieliznę.
- Teraz się znęcasz.
- Nie, raczej smakuję każdy milimetr twojego ciała.
- Które z dnia na dzień jest grubsze
- Będę miał więcej do całowania. Miła perspektywa.- Zanim jego usta znowu znajdują się na moim ciele, ktoś nam przerywa.
- Ughh..- zakładam szlafrok i idę otworzyć. Nie... Jeszcze Liama mi brakuje do szczęścia. Od razu pobladłam. - Od razu mówię że jestem chora- kaszlę.
- Tak? A znajdziemy u ciebie pana Tomlinsona.
- Nie. Co ty chcesz?
- Wiemy od jednego z uczniów, że łączą was relacje inne niż powinny'
- Ha słucham? No wiesz różne chodzą plotki. Ty zaliczasz przez łóżko.
- Mówimy o tobie. - Patrzy na mnie uważnie. - Pan Tomlinson niech zacznie uważać.
- Bo co mi zrobisz?- Louis wychodzi z mojej spinali.- Mam powiedzieć dla dyrektora którą z dziewczyn zmusiłeś?
- Louis. - teraz jestem w szoku. Nie wiem co mam zrobić.
- Panie Payne doskonale wiem, że część dziewczyn była zmuszona. Nie poszedł bym do dyrektora, tylko na policję. Lizzy na pewno by zeznała. Specjalnie przeniosła się do innej grupy by na pana nie patrzeć.
- Romans z uczniem jest karalny - Liam nie ma argumentów. Ja nikogo nie wykorzystuję.
- Jaki romans? Proszę pana ja tylko uczę się do poprawki z literatury. - Louis uśmiecha się szperko.- Komu uwierzy pan dyrektor, dla ucznia którego rodzice płacą durze pieniądze na szkołę czy dla nauczyciela, którego można zastąpić?
- Przeszkadzasz nam. Muszę go uczyć.
- To jeszcze nie koniec.
- Nie wiem co sobie ubzdurałeś.
- Do widzenia.- Zamykam za nim drzwi i przytulam się do Louisa.
- Boję się.
- Nie masz czego. - Całuje mnie w głowę.- Zrobisz coś dla mnie?
- Co takiego?
- Złóż jutro wymówienie.
- Co? Dlaczego?
- Dlatego, że cię stąd zabiorę.
- Jak? Chodzisz do szkoły. Ja zarabiam .
- Szkołę mogę skończyć gdzieś indziej. Powiedzmy, że stęskniłem się za siostrą.
- Ale ja muszę pracować.
- Zaufaj mi.
- Nie mam pieniędzy..
- Ale ja je mam.
- Nie możesz na mnie płacić.
- Mogę. I nie zabraniam ci pracować, tylko nie w tym miejscu
- Ale to będzie podejrzane i mogą mnie ścigać w kuratorium.
- Nie zrobią tego.
- Do końca miesiąca będę musiała po wypowiedzeniu pracować
- Ale tylko do końca miesiąca
- Tak. Więc zdążę zrobić sprawdzian.
- No. Najwyżej się muszę nauczyć
- Wracamy do łóżka? - zamykam drzwi na zamek
- Chyba nie mam ochoty na seks.
- Ale ja nie o tym mówię. - śmieje się. - Po prostu chcę się położyć.
- To chodźmy.- Kładziemy się do łóżka. Przytulam się do niego. Głaszczę mnie po głowie.
- powiesz mi jak by pan payne będzie ci groził.
- Ale po co?
- Ponieważ gdy widzę go z tobą, to zaraz przypomina mi się zapłakaną Lizzy.
- Co on jej zrobił.
- Powiedział, że jak się z nim nie prześpi to nie zaliczy roku. Jej rodzice są bardzo wymagający. Miałaby piekło w domu.
- O Boże... To jest obrzydliwe.
- Tak. Harry i ja mu nie podarowaliśmy. Dlatego nie pojawiamy się na hisotrii.
- teraz wszystko rozumiem. Raz tylko się do mnie dobierał. Gdy miałeś wf a ja okienko
- Zabije go. I po problemie.
- Przestań. - wtulam się .
- Mam go serdecznie dość.
- Ja też.
- Ale zanim wyjadę, zrobię mu piekło z życia.
- Ty mówisz poważnie.
- Jak najbardziej.
- Źle się czuję - boli mnie brzuch.
- Mam wezwać lekarze?
- Nie ...
- Na pewno skarbie?- Kiwam głową. Zaczynam masować brzuch. Delikatnie całuje mnie w głowę. - To może na święta pojedziemy do moich rodziców.
- A jak nie chcą mnie poznawać?
- Nie są aż tacy źli. Polubią cię, zawsze chcieli mądrej synowej.
- Ah....- ziewam
- A Lottie oszaleje na twoim punkcie.
- Chcę ją poznać.
- Ona ciebie też.- Uśmiecham się głaszcząc jego policzek
- Śpij, skarbie.
- Kocham cię kochanie. - mówię.
- Ja ciebie też- Zamykam oczy i Zasypiam.
Jeeju nie lubię Liama. Jaki dupek z niego.
OdpowiedzUsuńAn w ciąży wow.
To będzie się działo
Nie mogę doczekać się następnego!
Buziaki :*
A.
super;)
OdpowiedzUsuńAaaa..... genialny! Nie spodziewałam się, że będzie w ciąży <3
OdpowiedzUsuńOoo jakie urocze *.* będzie małe dzieciątko <333
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuńMam nadzieje,że nic się nie stanie z dzieckiem :)
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńEj no kiedy next? Tęsknie nie!
OdpowiedzUsuńA.
boski rozdzial kiedy bedzie next ?? /gabi
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny... ?! ile mozna czekac ?! prosze cie jestem bardzo ale to BARDZO CIEKAWA!!! <3 a ten jak zwykle świetny <3
OdpowiedzUsuń