niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 4

Budzę się z budzikiem.  Louisa nie ma obok mnie. Wstaję z łóżka i idę do kuchni. Na stole stoi śniadanie i kartka. Smutna podchodzę do stołu. Siadam na krześle czytając liścik.
"Wyszedłem wcześniej, do zobaczenia w szkole"
Jem śniadanie. Potem idę się ogarnąć. Znów mam lepszy humor więc ubieram granatową sukienkę ładną, ale i odpowiednią do szkoły.  Biorę swój płaszcz bo to już październik. Cały miesiąc już uczę w szkole. Dzisiaj mam godzinę wychowawczą. Opieram się o biurko odgarniając włosy za ucho.
- Mam dobrą wiadomość. Będzie wycieczka przed świętami.
- Tak? Gdzie?- Pytają wszyscy ciekawi.
- Do Barcelony.- Cała klasa zaczyna się cieszyć. Zbieram listę osób które pewnie pojadą. Większość klasy się zapisała. Tylko Louis nie. Gdy wszyscy wyszli z klasy zatrzymuję go.
- Czemu nie jedziesz?
- Bo potrzeba jest zgoda rodziców. A ja takiej nie zdobędę.
- Przestań - uśmiecham się. - Damy radę. - widzę że drzwi od klasy są zamknięte. Szybko go całuję w usta i odsuwam się.
- CO ma pani teraz za lekcję?
- Teraz mam okienko.
- To dobrze, bo ja wf.- Lekko całuje mnie w usta.
- I musisz na niego iść.
- Ooo- jeszcze raz mnie całuje.- Wolałbym spędzić go inaczej, niż siedząc na ławce.
- Dlaczego masz siedzieć na ławce? - z przyjemnością oddaję pocałunek
- Ponieważ mam za wysoki poziom w graniu w piłkę i za mną nie nadarzają.- Śmieję się.
- Kochanie, ale nie wyjdziesz tak ze szkoły.
- Kto powiedział o wychodzeniu.
- Nie?
- Nie. - Przyciska mnie do ściany. Oplatam jego szyję.
- Ale to szkoła.
- I klasa, która będzie pusta i ma mały gabinet.- Zaczynam całować go w usta. Bardzo zachłannie i namiętnie. Odrywa się ode mnie i zamyka drzwi klasy prowadzi mnie w stronę drugich drzwi. Wchodzimy do gabinetu. Zsuwam papiery z biurka. Siadam na nim i przyciągam go do siebie. Całując chłopaka rozpinam pasek jego spodni. Zaraz wsuwam do nich rękę.
- Polubię środy.
- Ja również. - zahaczam o bokserki. Podnosi moją sukienkę do góry. Zsuwa moją dolną bieliznę. Całuje mnie w usta. Łapię się krawędzi biurka. Jak we mnie wchodzi robi to bardzo szybko. Mam ochotę krzyczeć, ale zmyka mi usta kolejnym pocałunkiem.  Zaciskam się wokół niego, a świat rozsypuje się na małe kawałeczki. Odchylam się na biurku i próbuję złapać oddech.  Kładę się na blacie głęboko oddychając. Przymykam oczy. Przesuwa dłońmi po moim ciele. Słyszę jak zapina pasek swoich spodni. Ja leżę i nie chce nigdzie wstawać. Chciałabym aby zamknął mnie w ramionach i żebyśmy tak zostali. Delikatnie całuje mnie w usta i sadza na swoich kolanach. Przytulam się do niego. Kładę głowę na ramieniu chłopaka. Całuje mnie po głowie. Zamykam oczy, bo tak mi jest dobrze.
- Macie dzisiaj tą swoją radę?
- Mamy.
- A dasz mi klucze do swojego mieszkania?
- Dam ci kluczę do swojego mieszkania.
- To dobrze kochanie.- Uśmiecham się do niego. Dzwoni dzwonek na przerwę a ja muszę wstawać.  Daję mu swoje kluczę i idę ogarnięta na kolejną lekcję Później do samego wieczora siedzę na radzie. Zamiast skupiać się na tym co mówi inni nauczyciele, myślę o tych kilku chwilach z Louisem.  Był cudowne. On...jest wyjątkowy. Powoduję ze się uśmiecha. Nareszcie koniec. Zbieram swoje rzeczy i jadę do domu. Wchodzę do środka. Wszędzie palą się świeczki, a w całym mieszkaniu unoszą się cudowne zapachy. Stoję w progu w totalnym szoku. Mija chwila, aż dochodzę do siebie. Słyszę delikatną muzykę i chyba Louisa, który śpiewa. Przechodzą przez hol i idę do niego.
- Ooo... już jesteś.
- Wow.... - rozglądam się. - Wszystko jest wow.
- Pomyślałem, że będzie ci miło jak to wszystko zrobię.
- Bardzo... Naprawdę dziękuję
- Przecież ma nas łączyć nie tylko seks. A wypad do drogiej restauracji odpadał.
- Chodź tu - przyciągam go i przytulam się. Całuje mnie lekko w usta.
- Kurczak zaraz mi się spali. Myślałem, że będziesz troszeczkę później.
- Przepraszam, że się śpieszyłam - chichoczę i go puszczam.
- Nic nie szkodzi. Najwyżej weźmiesz dłuższą kąpiel.
- CO ty kombinujesz.
- Nic. Po prostu chcę spędzić z tobą miły wieczór.
- To ...w takim razie bardzo się cieszę. Całuje mnie lekko w usta i prowadzi do łazienki.- Miłej kąpieli kochanie. Chcesz wina?
- Chętnie.
- To zaraz przyniosę.- Odkręca wodę.  Zaczynam się rozbierać. Piję wino będąc w wannie. To bardzo miłe. Jest wspaniały. Wychodzę z wanny i zakładam szlafrok. Przeczesuję swoje włosy i suszę je.
- Skarbie, kolacja gotowa.- Wychodzę z łazienki do Louisa. Idziemy do kuchni Siadamy przy stole. Chłopak gasi światło. Wszystko pięknie wygląda przy blasku świec. Uśmiecham się cały czas. Jest przecudownie. Siadamy na kanapie i popijamy wino. Przesuwam się wtulając w chłopaka.
- Kocham cię- szepcze cicho.
Zaskakuję mnie tymi słowami. Odwracam głowę i patrzę na jego twarz. Kładę dłoń na jego policzku i zataczam delikatne kółka palcami. Łapię moją rękę i całuje moje palce.
- Jak to możliwe? - również szepczę.
- A czemu miałoby nie być możliwe?- odpowiada pytaniem na pytanie.
- Byłeś taki zamknięty w sobie. A dałeś mi siebie poznać.
- Tak. To bardzo dziwne.
- Ja ciebie też kocham Loueh.
Całuje mnie lekko w usta. Odwzajemniam pieszczotę. Kładę dłoń na jego sercu. Przytula mnie do siebie. Czuję jego miarowy rytm pod palcami. Siadam mu na kolanach, bo tak wygodniej jest mi się wtulić. Przeczesuję palcami jego włosy. Całuje mnie po głowie.
- Proszę, powiedz że nie pozwolisz aby coś nas rozdzieliło.
- nie wyobrażam sobie, że mógłbym na to pozwolić.- Uśmiecham się do niego i całuję w szyję.
- Skończę szkołę i będziemy mogli być razem
- Właśnie, Lou. Musisz ją skończyć - patrzę mu w oczy.
- Chodzę na lekcje i nawet się uczę
- Nawet - śmieję się odchylając głowę
- Tak. Wcześniej tego nie robiłem
- Robisz to dla siebie prawda?
- Tak.
- To dobrze
- Myślałaś że robię to dla seksu?- pyta nieco urażony.
- Nie. - kręcę głową. - Ważne żeby uczyć się dla siebie
- Nie chce wiecznie ciągnąć pieniędzy od rodziców.
- Pewnie chcesz być piłkarzem prawda.
- Tak
- Super, będę mieć boskiego piłkarza chłopaka - śmieję się.
- Nie no jasne i będę cię wszędzie zabierał ze sobą
- O matko. - całuję go z uśmiechem. - Ale przyszłość nas czeka.
- Ważne że z tobą
- Kocham cię.
- Też cię kocham- Układam głowę na jego kolanach i zamykam oczy. Jest mi tak dobrze. Jestem tak bardzo szczęśliwa. Uśmiecham się cały czas. Biorę jego dłoń i bawię się palcami chłopaka.
-nie pozwól zrobić mi nic głupiego
- Nie pozwolę. - Pochyla się i całuje mnie w usta - Co miałeś na myśli?
- Ogólnie. Często robię głupoty.
- Nie zrobisz
- Mam nadzieję
- Bo mnie kochasz.
- Bardzo cię kocham- Śmieję się i przyciągam go.,
- Gdzie twoja rodzina Annie.- Wzruszam ramionami.
- nie wiem.
- Jak to
- Nie znam mojej rodziny,
- Aa to przykre
- Przyzwyczaiłam się że nikogo nie mam.
- Teraz masz mnie
- I to mi wystarcza.- całuje mnie w usta. Uśmiecham się. Zasypiam na jego kolanach. Budzę się wtulona w Louisa. Przecieram oczy i patrzę na zegarek.
- O matko... - zaspałam na pierwszą, moją lekcję.
- Spij
- Muszę do pracy kochanie.
- Nie idź. Każdy choruje
- I ciebie i mnie nie będzie, Co za ironia.
- Mnie często nie ma
- Miałeś się uczyć. - uśmiecham się ziewając.
- Uczę się. Na przykład wiem jak sprawić ci przyjemność.
- Tak ale to pożyteczne - chichoczę
- Bardzo- Całuje mnie w szyję Mruczę cicho. Zostaję w domu. Jego argumenty były nie do sforsowania I bardzo mi się podobały.
- Mamy na śniadanie wczorajszą kolację.
- A ja nie chcę jeść - siadam mu na klatce.
- nie? a na co masz ochotę
- Na ciebie. - całuję jego tors.
- Wzajemnie kochanie.
- Czuję .
Uśmiecha się i przekręca nas na materacu. Zagryzam swoją wargę gdy całuje mnie po szyi. Jeździ dłońmi po moim ciele. Przechodzą mnie przyjemne dreszcze gdy dotyka moich piersi. W głowie pojawiają się mi dziewczyny, które dotykał tak samo. Przecież na kimś musiał się nauczyć. Ale ich nie kochał prawda? To mnie kocha. Wzdycham cicho dalej nad tym myśląc. Cholera... Odpycham go do siebie. Louis patrzy się na mnie zdziwiony
- Z iloma kobietami spałeś? - pytam cicho robiąc się cała czerwona.
- Cztery... z tobą pięć.
- Były lepsze? - zasłaniam ręką oczy bo on swoim spojrzeniem mnie peszy.
- Nie. Bo to był zwykły seks. A ty z iloma spałaś przede mną?- Kładę poduszkę na twarz i mamroczę że razem z nim czterech było.
- Kiedyś w domu dziecka uciekłam i spotkałam niewłaściwego chłopaka. Sypiałam tylko z nim ale to na końcu były już gwałty .- Przytula mnie do siebie.
 - Takich powinno od razu zabijać.- Zamykam oczy wtulając się w jego szyję. Jest ode mnie młodszy ale całkowicie mu ufam, wierzę, kocham go. Jest cudowny. Mogę czuć się bezpieczna. Wierzę, że mnie nikt i nic nie skrzywdzi.
- Zgłosiłaś to komuś?
- Nie. - odpowiadam. - Nie chcę o tym pamiętać.
- Powinien za to zapłacić.
- To nic między nami nie zmienia prawda?
- Nie. Może będę się tobą bardziej opiekował- Śmieję się cicho. Całuję go w usta uśmiechnięta i szczęśliwa.

11 komentarzy:

  1. Takie słoooodkie :3 Uwielbiam to opowiadanie. Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest po prostu cudowne!
    uwielbiam tego bloga!
    Oni są tacy słodcy, ciekawe jak dalej się to potoczy!
    Czekam z niecierpliwieniem na nn ;*
    Buziaki :*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Next please !<33

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny sorry zajebisty !!! Czekam na kolejny. Buziaki !!

    OdpowiedzUsuń
  5. Next please !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy dodasz nexta? ;>
    Naprawdę genialnie piszesz i nie mogę doczekać się następnego! ;***

    OdpowiedzUsuń