piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 2

Jestem w szkole wcześniej. Zapisuję od razu temat lekcji na tablicy .Do klasy ktoś wchodzi. Obracam się zaskoczona obecnością o tej porze.
- Dzień dobry proszę panią.- Opieram się o biurko patrząc na Louisa.
- Drzwi mało nie poszły z zawiasów. Lubię swoje drzwi - posyłam mu uśmiech.
- Bardzo przepraszam. Nie chciałem ich uszkodzić.
- Oj chłopaku...
- Co takiego proszę pani?
- Jesteś jak znak zapytania - odwracam się do tablicy i kontynuuje zapisywanie.
- Przyniosłem pracę.
- Żartujesz? - odwracam się zaskoczona.
- Nie. A teraz do widzenia.
- Stój - łapię go za rękę. - Nigdzie nie idziesz.
- Bo...?
- Bo masz lekcję. Ze mną. A potem inne lekcje. Zostań. Początek roku, nie rób zaległości. - ciągle go trzymam.
- Jednak nie skorzystam.
- Louis do cholery. Proszę.
- Może innym razem. Co pani tak zależy?
- Jesteś moim uczniem to po pierwsze. Po drugie naprawdę inteligentnym chłopakiem. Po trzecie chciałam powtórzyć z tobą materiał.
- Nie mam dzisiaj czasu.
- Więc znajdź czas na szkołę. Wreszcie. No chyba że pieprzenie panienek zajmuje ci cały terminarz.
- Nie pieprze panienek.- Podchodzi do mnie.- A to, że jestem pani uczniem nie daje żadnych praw do osądzania.
- Nie osądzam. - warczę. - Ale mam prawo ci pomagać, też źle. Mam prawo normalnie rozmawiać, jeszcze gorzej a jak proszę to już w ogóle.
- Nie będę już przeszkadzał
- Zostajesz - wchodzi dyrektor. - Weź się wreszcie w garść Louis.
- Nie może mnie pan trzymać tutaj w brew mojej woli.  Do widzenia. - Wypuszcza go zrezygnowany. Po kolejnej kłótni z uczniem mam fatalny humor jednak po lekcjach idę do niego. Wchodzę na górę i staję przed mieszkaniem. Chcę zapukać, ale rękę trzymam w powietrzu. To głupie. Zanim zdążę zapukać drzwi się otwierając.
- Ymm hej. - opuszczam rękę i wbijam wzrok w podłogę.
- Dzień dobry proszę pani.
- Znasz moje imię.
- Nadal jestem tylko uczniem.
- W szkole
- Łączy nas coś oprócz szkoły, proszę pani?
- nie mówię że łączy - wzdycham. - Ale nie jesteśmy w szkole jasne? Przyszłam pogadać. Jako dziewczyna nie nauczycielka. Daj mi chwilę.
- Proszę- wpuszcza mnie do środka. Wchodzimy do środka. Od razu przypomina mi się niedawna noc.
- O czym chciała pani porozmawiać.- Louis stoi niebezpiecznie blisko mnie
- Ja ...Chciałam ci powiedzieć że - biorę głęboki oddech. - Ta noc była cudowna i niemożliwa do zapomnienia .
- Co to zmienia?
- Nie wiem ale źle się czuje gdy kogoś okłamuje .
- Mnie panie nie okłamuje. Jasno się pani wyraziła na temat naszych relacji.
- Nie rozumiesz. - ciągle patrzę w podłogę. Zawstydza mnie mój uczeń. - Jesteś świetnym chłopakiem i chcę ci pomagać. Nie chcę żebyś odrzucał moją pomoc. Zależy mi na normalnych relacjach.
- Nie chcę pomocy, nie potrzebuje jej.
- Jesteś taki zdolny... Lubisz coś robić? Masz jakąś pasję?
- Gram w piłkę i lubię muzykę. Po co pani to wiedzieć?
- Ugh Annie błagam czuję się jak stara baba od matmy .
- Nie przypominasz starej baby od matmy.- Opieram się o ścianę.
- Nie? Podobno mam lepsze nogi ale czy ja wiem. Jej sweterki robią furorę .
- Tak. Są bardzo śliczne, chyba moja babcia takie nosiła.- Zaczynamy się śmiać oboje . Uśmiecham się i niechcący kładę rękę na jego ramieniu.
- Może zacznę takie nosić to będą się na lekcjach skupiać.
- Frekwencja na twoich lekcjach spadnie o połowę.
- Aha czyli to co mówię w ogóle do raz nie dociera bo skupiacie się na...?
- Cudownych, długich nogach.- Kręcę głową .
- Trzeba coś z tym zrobić. - zauważam pianino. - Grasz?
- Tak.
- Zagrasz?
- Jeżeli chcesz.- Kiwam twierdząco głową. Wierzę że przez muzykę się otwiera . Siada do pianina i zaczyna grać. Naprawdę ma talent. Skupia się tylko na muzyce, reszta świata nie ma dla niego znaczenia. Siedzę przy mnie i obserwuję jego palce które muskają klawisze. Podnosi na chwilę głowę. W jego oczach nie widzę tego zbuntowanego chłopaka. Nie ma buntu, jest strach. Jakby bał się samego siebie.
- Co się dzieje Louis? - pytam zmartwiona.
- Nic.- Przestaje grać. Łapię jego rękę.
- Oczy nie kłamią wiesz?
- A co widać w moich? Bo ja jakoś tego nie rozróżniam.
- Strach. Czegoś się boisz.
- Niczego. - Kładzie ręce na kolanach.
- Pięknie grasz. - naciskam klawisz.
- Kiedyś chodziłem na lekcje.
- Komponujesz?
- Czasem.
- Zagrasz coś co skomponowałeś?
- To było coś co skomponowałem.
- Domyśliłam się Louis - śmieje się cicho.- Było piękne ale chcę jeszcze.
- Świat jest okrutny i nie daje nam wszystkiego czego chcemy.
- Proszę-  całuję go w policzek. Znowu dotyka klawiszy, a instrumentu wydobywa się piękna muzyka. Słucham opierając rękę o pianino. Uśmiecham się i z zamkniętymi oczami słucham Nawet nie wiem kiedy kończy się utwór. Leniwie podnoszę powieki. - Piękne.
- Dziękuję.- Wstaje od pianina. Patrzę na nuty. Próbuję grać ale mało wychodzi bo nie wiem co naciskać . Siada obok mnie i łapie moje dłonie. Delikatnie prowadzi mnie po klawiszach.
- Wydaje się łatwe jak ty grasz, a tak to czarna magia. - mówię cicho dalej naciskając klawisze z nim.
- To wcale nie jest takie trudne. -Kiwam głową. Przez dobrą godzinę próbuje mnie uczyć ale ja się śmieję bo to nie wychodzi.
- Jeszcze raz?
- No dobra - prostuję się i próbuję grać.
-Naprawdę to nie jest takie trudne.
- Dla kogoś z niską inteligencją jak moja jest. Te czarne kropki - tak nazywam nuty a Louis co chwilą wybucha śmiechem przez to. - nie śmiej się! Te czarne kropeczki są irytujące.
- Dzięki tym czarnym kropkom powstaje muzyka.
- Tak ale one się zlewają i..uggh aaa wyszło! - udaję mi się zagrać.
- Gratulacje- całuje mnie w policzek.
- A dziękuję, dziękuję - uśmiecham się.
- Jeszcze parę lekcji i możesz grać zawodowa
- Tak oczywiście,- Uśmiecha się do mnie. Takiego go można polubić. Miłego i prawdziwego Bardzo dobrze rozmawia się z nim na różne tematy.
- Nie jesteś głodna ?- Kiwam delikatnie głową że tak trochę.
- Mam wczorajszego kurczaka może go odgrzeje
- Nie przeszkadzam ci? - pytam idąc z nim do kuchni.
- Nie.
- To dobrze bo pada deszcz. Trochę tak nie chcę być mokra
- nie no jasne
- A poza tym fajnie się z tobą rozmawia. Szkoła mnie postarza.
- Nie sądzę.
- Ale ja wiem. Szkoła, dom. W domu sprawdziany, materiały, znów szkoła.
- Taka praca. Chcesz piwa? Co za dziwne pytanie do swojej wychowawczyni.
- Praca pracą. Moje życie takie jest. Rutyna. Chętnie - śmieję się. Podaje mi butelkę a sobie bierze drugą. Jemy obiad pijąc piwo. Czuję się wyluzowana. Powinnam zbierać się do domu ale nadal leje.
- Muszę iść. - zeskakuje z krzesła. - Masz jakąś bluzę...?
- zostań. Jutro sobota
- Serio? To już? Nareszcie.
- Tak. Myślałem że tylko uczniowie cieszą się aż tak  na weekend.
- Może nie powinnam się cieszyć. Weekend spędzę na czytaniu waszych prac.
- Ooo to kiepsko. Zero przyjemności.
- Noo. Zero. Ostatni dzień wakacji ostatni dzień jakiejkolwiek przyjemności.
- I aż trzeba czekać do następnych wakacji. Masakra.
- Jak się jest samym tak jest.
- Taka piękna pani sama.- Wyjmuję telefon i pisze do niego smsa "Nie slodź tak xx"
- Ale ja nie słodzę. - podchodzi do mnie i kładzie mi ręce na ramionach.- przyda ci się choć odrobina przyjemności.- delikatnie mnie masuje.
- Ooo ..- to przyjemne. Rozluźnia. Czuję jego ciepły oddech na mojej szyi, a po chwili czuły dotyk jego warg. Zamykam oczy. To jest jeszcze przyjemniejsze. Odchylam głowę dając mu lepszy dostęp. Przesuwa dłońmi w wzdłuż moich ramion aż do samych piersi. Rozwieram wargi. Wzdycham i teraz oddycham przez usta. Dotyka mnie delikatnie zaciskając palce. Rozpina guziczki mojej koszuli. Zsuwa ją z moich ramion.
- Lou - mruczę. Nie kontroluję siebie.
- tak Annie. - Zahacza o ramiączko mojego koronkowego stanika. Moja klatka unosi się nierównomiernie. Odsuwa krzesło na którym siedzę. Sadza mnie na stole i stoi między moimi nogami. Oplatam go w pasie nogami. Wsuwam palce w jego włosy. Całuje mnie w usta przyciskając  mnie do siebie. Czuję jak jego członek napiera  na moja kobiecość. Nawet przez materiał jego jeansów czuję jaki jest twardy. Jęk wymyka się z moich ust. Zdejmuję mu koszulkę. Zaczynam go całować po obojczyku Drżącymi palcami rozpinam jego spodnie. Wkładam rękę w jego bokserki i mocno ściskam jego męskość. Przesuwam dłonią po całej długości jego członka. Nie mogę uwierzyć że tak na mnie reaguje.
- Kurwa...- przekleństwo wyrywa mu się z ust. Całuję go po szyi i kontynuuje. Zeskakuje z blatu i klękam. Zasuwam jego spodnie wraz z bokserskim. Całuje jego czubek i biorę go do ust. Robię to bardzo sprawnie i szybko. Dochodzi po chwili. Wszystko to połykam. Podnosi mnie z kolan i sadza na barze w kuchni. Ściąga ze mnie resztę ubrań. Łapię się krańca blatu. Szybko znajduje się we mnie. Rozpycha mnie od środka. Krzyczę głośno odchylając głowę. O Boże jak mi dobrze. Jego ruchy są szybkie i zdecydowane. Pchnięcie za pchnięciem doprowadza mnie do krawędzi rozkoszy. Szybko i mocno. Jak ja uwielbiam taki seks. Nie wiem ile razy doszłam. Leżymy u niego na łóżku. Bladzi dłońmi po moim ciele. Kładę dłoń na jego klatce. Rysują palcami po jego tatuażach.
- Nie masz dość?
- Nie. - odpowiada zaciskając dłonie na moich udach. Uśmiecham się przygryzając wargę. Bawię się jego włosami.
- A ty- delikatnie mnie dotyka.
- Zdecydowanie nie...- dotykam jego dłoni. Całuje mnie w usta, a jego palce zastępuje jego męskość. Drażni się ze mną wchodząc tylko czubkiem. Mruczę niezadowolona. Dłonie trzymam na jego plecach i robię mu szramy.
- Jak ja się pokaże na wf.
- Coś wymyślisz skarbie. - całuję go w usta. Wchodzi we mnie. Od razu lepiej. Jęczę mu do ucha co jakiś czas powtarzając jego imię. Oddajemy się namiętności jeszcze dobrych parę godzin. 

9 komentarzy:

  1. Świetne !
    Ciekawe czy ona odważy się być z nim chociaż jest jego nauczycielką ;)
    Mam nadzieję że raczej tak bo są bardzo słodcy... Zwłaszcza Lou. Słodki i poważny ale zarazem niebezpieczny ;3
    Czekam na next'a <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział!!!! Kocham tego bloga <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Daj kolejny rozdział proszę bo jest wspaniale

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku dlaczego jest tak mało komentarzy jest cudowny !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. 20 yr old Information Systems Manager Eleen Croote, hailing from Smith-Ennismore-Lakefield enjoys watching movies like "Dudesons Movie, The" and Bird watching. Took a trip to Historic Centre of Mexico City and Xochimilco and drives a Duesenberg Model SJ Convertible Coupe. blog

    OdpowiedzUsuń
  6. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń